Dziesiątki razy bawiłam się na różnych przyjęciach i chyba tylko trzykrotnie mogłam powiedzieć, że to było „to” przyjęcie.
Nie dlatego, że serwowano szampana, kawior i wędzonego łososia, ani nie dlatego, że mieli tam największy salon, jaki w życiu widziałam, czy nawet że konwersacja była szczególnie dowcipna. Było tak dzięki gospodarzom, którzy wszystko wcześniej przygotowali, nie jak akcję wojskową, ale z troską o dobry przebieg przyjęcia. Jeśli to możliwe, powinno się z grona przyjaciół wybrać tych, którzy mają poprowadzić rozmowę i prosić ich o przyjście wcześniej niż „zwykli” goście.
Jeśli na przyjęciu wśród piętnastu osób znajdą się trzy, cztery takie „super” osoby, które ci w ten sposób pomogą, możesz być pewien dobrego rezultatu.
Trzeba ich uprzedzić, że będzie się od nich oczekiwać pomocy w przedstawianiu siebie nawzajem, a nic nie jest równie ważne. Liczą się nawet takie informacje, jak na przykład to, że pani Croft ostatnio owdowiała.
Inni, którymi trzeba się „opiekować” i pomóc im w dobrej zabawie, to nowi ludzie w danej grupie, którzy nie znają pozostałych gości. To sprawa gospodarzy i ich dobrych manier, by opiekować się nimi. Często z tego powodu przyjęcie się nie udaje. Wyjaśnij swoim „asystentom”, na kogo powinni zwrócić uwagę.
Nieważne, czy przyjęcie jest dla dzieci, czy dla dorosłych. Najważniejsze, by zastanowić się, kogo zaprosić.




kwiecień 21st, 2012
admin
Posted in